Rumunia 2012

Filip, Ania i Olga Marcinkiewicz

Co za różnica, czy to Olga rośnie, czy przyczepka się „kurczy”, bo tak czy siak po przejechanych wspólnie 5000 km i pięciu sezonach, które spędziły razem, muszą się pożegnać…
Chcieliśmy, aby ten ostatni wyjazd w składzie: Olga, Ania, Filip, 2 rowery i przyczepka zawierał wszystko, co lubimy, a więc: góry i morze; miasta i wioski; nieznane nam miejsca; niezliczone podjazdy i zjazdy; cudowne widoki; smaczne jedzenie i przede wszystkim wspaniałych ludzi…

To wszystko, a nawet więcej zaoferowała nam miesięczna podróż rowerowa nad Morze Czarne – do Rumunii – kraju z pięknymi górami, gościnnymi tubylcami, bezpańskimi psami, z brudem dookoła, prawdziwą wioską, z niezachwycającą stolicą, z przepysznymi pomidorami i papryką, z naturalnymi nalewkami, z ciepłym morzem, z upałem i ciągle świecącym słońcem.