Sam Saamem – Północna Laponia

Adrian Gronek

Jedno zdanie: kocham Północ! Jej surowość, dzicz, fakt, że ani na chwilę nie daje o sobie zapomnieć, to, że wymaga skupienia, koncentruje na sobie całą uwagę; wreszcie, że jest „twarda”, stanowi wyzwanie, pozwala i każe wyznaczać sobie odważne i wymagające cele. Uwielbiam i podziwiam tamtejszych ludzi – silnych, ale przy bliższym kontakcie ciepłych i szalenie przyjacielskich. Celem mojej miesięcznej wyprawy była samotna eksploracja Północnej Laponii. Założeniem ekspedycji było pokonanie całego dystansu piechotą z plecakiem. Z pomocy z zewnątrz (zakupy itd.) korzystałem tylko w miasteczkach, do których z rzadka docierałem, w tajdze, w bezludnych częściach, zdany byłem wyłącznie na siebie i to, co mam ze sobą. Pierwszy etap ekspedycji polegał na dojściu (częściowo wzdłuż dróg, częściowo lasami) z lotniska niedaleko miasta Ivalo, przez Inari, do największego parku narodowego Finlandii – Lemmenjoki i pokonaniu, w jego dzikiej części, trasy: Njurkulahti-Lisma-Angeli (w samym Parku wędrowałem przez 9 dni). Był to najważniejszy i najtrudniejszy zarazem odcinek całej podróży. Na drugi etap, po dwudniowym odpoczynku w Inari i uczestnictwie w tamtejszym festiwalu kultury Saamów, składało się dotarcie do północnej granicy fińsko-norweskiej (miasteczko Utsjoki), ale z uwzględnieniem wędrówki przez Rezerwat Kevo. (Drugą część ekspedycji starałem się przebyć w możliwie jak najkrótszym czasie i zajęło mi to 5 dni). Ogólnie z plecakiem (ponieważ tylko takie odcinki podliczałem) przeszedłem ponad 500 kilometrów. Droga powrotna, która, co prawda, nie wliczała się już do wyprawy sensu stricto, także okazała się ciekawą przygodą. Musiałem dostać się do Helsinek (1200 kilometrów) autostopem, a podczas pokonywania trasy nie zabrakło ciekawych spotkań, zaproszeń i nowych znajomości.